Autorzy: Adrianna Król i Marta Myszka.
Atuty:
wszystkie wydarzenia opisane w 1. osobie, większość książki napisana w formie pamiętnika
Komu polecam?
Rodzicom nastolatków, by przestrzec ich i zmusić do szybkiej reakcji na odmienne zachowanie swojego dziecka; młodzieży, by nigdy nie zaczynała prześladować innych
Ocena: 5
Książka prosta, lecz dobrze opisana. Pokazuje, co tkwi w głowie nastolatka, gdy „głupie żarty” i „niewinne dokuczanie” przeobrażają się w coś o wiele większego i straszniejszego, a także ukazuje, co może stać się „potem”.
Temat jak najbardziej aktualny i warty poruszenia, ponieważ często ignorujemy symptomy niebezpiecznych zachowań.
Przeczytaj książkę, przemyśl wszystko i przestań być obojętny już dziś.
Chłopcy
rzucają
dla zabawy
w żaby
Żaby
umierają
na poważnie
Erich Fried
„ A jednak…strzelę!”
Elisabeth Zallor
Niko się boi – codziennie od nowa, gdy idzie do szkoły.
Tam bowiem czekają już Matthis, Kevin i Raphael. Biją go.
Kopią. Szantażują. Coraz częściej i coraz bardziej brutalnie.
W końcu Niko nie widzi innego wyjścia i przygotowuje rozpaczliwy plan.
W swej rozpaczy z ofiary zmienia się w oprawcę…
Wstrząsający apel przeciwko przemocy i obojętności.
Elisabeth Zoler przedstawia nam tragiczną historię, która dotyka lub może spotkać wielu z nas, a co gorsze, może rozwijać się tuż pod naszym nosem, podczas gdy my zarzucamy na nią płachtę obojętności. Książka pokazuje nam, jak osoby doświadczające przemocy zamykają się w sobie, cicho błagają o pomoc, a gdy jej nie uzyskują, biorą spawy w swoje ręce, co często prowadzi do potwornego finału.
Mamy tu do czynienia z krótką, naprawdę krótką, książką o przemocy. Gładko napisana, poruszająca już nie tak przyjemny temat… To historia z życia wzięta.
Początek książki jest w zasadzie jej końcem – jesteśmy na sali rozpraw, a każda kolejna kartka tłumaczy nam, dlaczego głównych bohaterów poznajemy w sądzie. Jest to z pewnością plusem powieści i miłą odmianą. Mamy też świetnie przedstawiony wachlarz uczuć, które targają bohaterami – to kolejny plus.
I tutaj plusy się skończyły.
Bo choć książka Elisabeth Zoler z całą pewnością jest wartościowa, to jest również irytująco lakoniczna. Powieść przepłynęła między palcami, pozostawiając za sobą wielki znak zapytania, bo po tego typu powieściach, powieściach tragicznych i poruszających trudne tematy, oczekuje się więcej. A zamiast „więcej” spotyka nas „wystarczająco”. Czytając, ma się wrażenie, że autorka pozbawiła nas czegoś istotnego, wycięła fragmenty książki, przekreśliła to, co uznała za zbyt nużące. W istocie tylko sprawę pogorszyła.
Mimo to książka wciąż jest warta przeczytania, dlatego wystawiam 4.